niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział Czwarty - Louis


- Louis zbieramy się! – krzyknął z dołu Niall.                                 - Chwila – ostatni raz spojrzałem w lustro po czym zbiegłem po schodach, dołączając do chłopaków. Zlustrowałem wszystkich po kolei, zaczynając od mojej lewej strony czyli od Liama, który co chwila zerkał na zegarek, znajdujący się na   jego prawej ręce. Następny był Irlandczyk dokańczający swoje śniadanie, a później Zayn bawiący się zamkiem od swojej kurtki. Na końcu został Harry z wymalowanym grymasem na twarzy, spowodowanym kacem po wczorajszej i kolejnej imprezie, na którą Loczek się wybrał.
- Dobra chłopaki, bus już przyjechał. – oznajmił Daddy. Przeczesałem włosy i skierowałem się w stronę pojazdu, do którego wsiadłem. Czekaliśmy jeszcze parę minut za Liamem, który usiłował zamknąć drzwi.
Kilka minut później
- Zayn, co tam u Pez? – przerwałem  krępującą ciszę, która od dłuższego czasu panowała.
- A spoko, rozwija karierę, niedługo z dziewczynami wydają singiel promujący ich pierwszy album – odpowiedział i powrócił do poprzedniej czynności, którą wykonywał czyli wpatrywania się w mijane przez nas widoki.
- To świetnie. A u Danielle? – tym razem spytałem Liama.
- Dobrze – odpowiedział, a ja już się więcej nie odzywałem. Po piętnastu minutach dotarliśmy do celu. Gdy wysiedliśmy do naszych uszu dotarły piski naszych fanek, które w momencie gdy nas ujrzały rzuciły się w naszą stronę. Gdyby nie ochroniarze, już dawno bylibyśmy bez różnych części garderoby. Z trudem przecisnęliśmy się w stronę wejścia do galerii. Po przekroczeniu progu drzwi frontowych od razu dopadł nas Paul.
- Dłużej się nie dało? – wykrzyknął – Dobra nieważne,za mną.
Po zarządzeniu managera każdy wykonał jego polecenie. W pewnym momencie Paul odwrócił się do nas przodem:
- Słuchajcie! Plan na dzisiaj taki. Śpiewacie trzy piosenki: What Makes You Beautiful, One Thing i More Than This, następnie mniej więcej dwie godziny podpisujecie płyty,  a resztę dnia macie wolne. Zrozumiano? – objaśnił, a my pokiwaliśmy głowami na znak zgody.

~~**~~

Weszliśmy do salonu wraz z managerem, który chciał coś powiedzieć, ale Harry wszedł mu w słowo:
- Tak wiemy, chcesz porozmawiać ze mną i Louisem – mruknął.
- Chłopcy mogę Was prosić? – zapytał Paul, a Liam, Zayn i Niall rozszedli się w stronę swoich pokoi. Manager chwilę rozmyślał, by po pewnym czasie zwrócić się w moją stronę:
- Czy jest to coś poważniejszego z tą dziewczyną? – zapytał, a ja się zastanawiałem nad odpowiedzią. Zakochany człowiek odpowiedziałby bez wahania, a ja w tej chwili nie mogłem wydobyć z siebie tego słowa. Więc pytanie brzmi, czy ja jestem zakochany w Jess?  Znamy się niecałe półtora miesiąca, dobrze ją poznałem, ale czy na tyle dobrze by wiązać z nią przyszłość? Te i wiele innych pytań krążyły mi w głowie. Spojrzałem na wyczekującą odpowiedzi twarz Paula, zahaczyłem swoim wzrokiem Harrego, który z grymasem na twarzy przysłuchiwał się całej rozmowie.
- Tak, raczej tak – odpowiedziałem niepewnie, ale nasz ,, opiekun,, chyba tego nie wyczuł.
- To świetnie – wykrzyknął uradowany, co mnie bardzo zdziwiło, ponieważ Paul nigdy nie wyrażał takiego entuzjazmu co do związków z dziewczynami – a i tak na przyszłość, lepiej będzie, gdy takie informacje będziesz uzgadniać ze mną, możesz iść.
Jak powiedział tak zrobiłem, wchodząc do sypialni usłyszałem krzyki Stylesa i odgłos trzaśnięcia drzwiami.
Westchnąłem i bezwładnie opadłem na swoje wygodne łóżko. Rozejrzałem się po dobrze znanym mi pokoju, gdzie łóżko znajdowało się po środku pomieszczenia, a nad nim zwisał kryształowy żyrandol. Po prawej stronie znajdowała się niska, płaska i ciemna komoda, na której ustawiłem czarny wazon. Po lewej stronie znajdował się także brązowy dywanik, natomiast po równoległej stronie pokoju również znajdowała się komoda, tyle że większa nad nią powieszony został zegar. Na wprost łóżka znajdowały się szafki oraz szafy na ubrania.
...................................................................................................
Nawaliłam!!! Wiem to, ale ten rozdział jest najgorszy jaki dotąd napisałam na tym blogu. Równy tydzień nad nim pracowałam i dupa. Jak widzicie jest mało akcji, ale postaram się żeby z rozdziału na rozdział były ciekawsze. Nie lubię jak akcja idzie szybko, raz natknęłam się na takie opowiadanie, gdzie główna bohaterka po trzech godzinach znajomości zostaje dziewczyną jednego z bohatera. To mnie zraziło. Obiecuję, że następny rozdział będzie lepszy od tego.  A i nie mam pomysłu jak chłopacy poznają dziewczyny. Propozycje z miłą chęcią. Pozdrawiam i do napisania...;> Przepraszam za błędy nie sprawdzałam...:D

środa, 20 lutego 2013

Rozdział Trzeci - Ariana


Wjechałam autem do garażu. Samochodów rodziców nie było na swoich miejscach, co oznaczało, że nawet nie pofatygowali się pożegnać. Wysiadłam z pojazdu i ruszyłam w stronę domu. Przechodząc obok oczka wodnego uśmiech sam cisnął mi się na usta, a przed oczami pojawił się obraz dwójki dzieci bawiących się przed wcześniej wymienionym zbiornikiem wodnym.
Dziesięciolatek chciał przekonać ośmiolatka, że w oczku nic się nie znajduje i nie czai. Chłopczyk powiedział kiedyś siostrze, że tam w wodzie znajduję się potwór czekający, aż dziewczynka podejdzie i ją wciągnie. Od tego momentu ośmiolatka starała się tam nie podchodzić. Na wspomnienie mojego brata, pojedyncza łza spłynęła po moim policzku, którą natychmiast wytarłam. Jak bardzo chciałabym wiedzieć co teraz robi, czym się zajmuje, kim jest mój brat. Na początku próbowałam się z nim jakoś skontaktować, ale było to trudniejsze niż myślałam. Prawdopodobnie zmienił nazwisko i wyprowadził się z kraju. Rodziców wogule nie interesowało, że ich rodzony, wtedy jeszcze nie pełnoletni syn spakował swoje manatki i się wyprowadził nie wiadomo gdzie. Z wspomnień ,, wybudził mnie,, odgłos wydobywający się prosto z mojego brzucha. Bez zastanowienia ruszyłam w kierunku swojego domu, a dokładniej pomieszczenia nazywanego kuchnią. Gdy już się tam znajdowałam, wyciągnęłam z lodówki składniki potrzebne do sporządzenia naleśników.
Po zjedzeniu mojego późnego śniadania, a raczej wczesnego obiadu, brudny talerz odłożyłam do zmywarki w tym samym czasie spojrzałam na zegar, który wskazywał osiem minut po trzynastej. Do lotu miałam jeszcze trochę czasu, więc postanowiłam pójść do pokoju w celu sprawdzenia czy wszystko spakowałam oraz przebrania się. Zdecydowałam się na miętowe spodenki, granatową koszulkę, czarne balerinki z kokardką do tego bransoletę z okiem pośrodku.
Włosy postanowiłam związać w tak zwany koński ogon, a makijaż zmyłam tym samym stawiając na naturalność. Chwyciłam torbę leżącą na krześle i zaczęłam wkładać do niej różne rzeczy między innymi telefon, bilet oraz paszport. Wzięłam jedną z trzech walizek stojących w rogu pokoju i zniosłam je na dół. Powtórzyłam tą czynność jeszcze tak dwa razy. Przy ostatnim schodku oczywiście musiałam się potknąć i wylądować z całym bagażem na podłodze. Gdy się już pozbierałam odłożyłam walizkę do pozostałych, a sama udałam się do salonu, żeby pooglądać telewizję.  Jak zawsze w wakacje, nic w niej nie przykuło mojej uwagi, ale postanowiłam zostawić na jakimś kanale muzycznym, gdzie puszczono  'Starship' amerykańskiej raperki Nicki Minaj. Nim się zorientowałam dochodziła godzina osiemnasta, więc zadzwoniłam po taksówkę, która po pięciu minutach przyjechała.

~~*~~

- Ile płacę? – spytałam się kierowcy.
- 15 Euro – odpowiedział.
- Proszę i dziękuje – podałam taksówkarzowi banknot – reszty ie trzeba. Nieudolnie złapałam rączki swojego bagażu. Musiało to wyglądać komicznie. Dziewczyna ciągnąca trzy ogromne walizki z torbą na ramieniu kierująca się w stronę poczekalni. Gdy już tam się znalazłam, bezwładnie opadłam na niewygodne krzesło. Po paru chwilach pojawiła się Chris wraz z rodzicami i pięcioletnią siostrą – Julie. Momentalnie poczułam ukłucie w okolicach serca . Kiedyś, gdy widziałam szczęśliwą rodzinę chciało mi się płakać, ale po czterech latach uodporniłam się, jedynie co teraz odczuwam to zjawisko, które przed chwilką doznałam. Po mocnych dawkach łez i przestróg od strony państwa Lopez, rozległ się głos informujący, że pasażerowie lecący do Londynu są proszeni na odprawę. Ciocia Agnes i jej mąż ostatni raz nas przytulili, a Jul dała po buziaku. Po pożegnaniu mogłyśmy ruszać.
- Gotowa na trzy ostatnie razem spędzone miesiące? – zapytała Christina.
- Gotowa – uśmiechnęłam się.

 ~~*~~

Wchodząc na pokład samolotu czułam tak jakby ulgę i wolność od problemów (?) Chyba tak nazwać mogę to odczucie, które mi towarzyszyło.
...................................................................................................
Witam Was i przepraszam, że rozdział pojawił się dziś, a nie wczoraj. Zastanawiałam się nawet na usunięciem bloga. Co ja piszę. Przecież ja go usunęłam, ale postanowiłam go reaktywować. Dobra, już nawet nie wiem co chciałam Wam napisać. Pozdrawiam i  do napisania (chyba)...

sobota, 9 lutego 2013

Rozdział Drugi - Louis

- Ostatnio często na pierwszych stronach tabloidów, ukazują się artykuły dotyczące Ciebie i tajemniczej blondynki spekulując, że to Twoja nowa dziewczyna - Helen zwróciła się w moją stronę - więc moim zadaniem jest dowiedzenie się czy Louis Tomlison nie jest już singlem. Jak, to skomentujesz?
Zaskoczyło mnie, to pytanie, ale postanowiłem na nie odpowiedzieć i w końcu ujawnić, jak widać nie do końca skrywaną tajemnice. Po krótkiej chwili, dobierania słów w myślach, odpowiedziałem:
- Otóż, ta tajemnicza blondynka ma na imię Jessica i rzeczywiście jest kimś więcej, niż przyjaciółka - poczułem na sobie zdziwione spojrzenia chłopaków.
- Czyli potwierdzasz, że masz dziewczynę - upewniała się prezenterka, a jeden z ludzi od pomocy technicznej dał znak Helen, żeby kończyła już program.
- Tak, potwierdzam - uśmiechnąłem się.
- Do wiernych fanek zespołu - tym razem zwróciła się w stronę publiczności - na naszej stronie internetowej możecie wygrać bilety oraz wejściówki za kulisy na koncert One Direction, a teraz pożegnajmy i podziękujmy chłopakom za wizytę u HelenShow - na sali rozległy się gromkie brawa i piski, a my pomachaliśmy i zeszliśmy z planu.
- W następnym odcinku gościem specjalnym będzie przepiękna, młoda i utalentowana piosenkarka, której aktualnym hitem jest ,, Want U Back ,, czyli niesamowita Cher Lloyd - dokończyła prowadząca i ruszyła w stronę swojej garderoby, nie zaszczycając nas ani jednym spojrzeniem. Myślałem, że to będzie bardziej stresujące, na szczęście takie nie było, więc mogłem odetchnąć z ulgą. Podszedł do mnie Liam i szepnął:
- Musimy porozmawiać, w domu - westchnąłem i mozolnym krokiem ruszyłem w stronę naszego busa.
W drodze powrotnej do domu, panowała napięta atmosfera. Harry wzrok utkwiony miał w szybę, Niall jadł żelki, Zayn sms - ował z kimś, zapewne z Perrie, a Liam, jak to Liam rozmyślał pewnie o całej sytuacji. Chłopaki pewnie są na mnie wściekli.Jeszcze półtorej tygodnia temu zapewniałem ich, że między mną, a Jess nic nie ma. Jak widać wszystko się zmieniło, uświadomiłem sobie, że chyba czuję do niej coś więcej. Ta niepewność ciągle pozostaje, ale przez życie trzeba iść do przodu, nie oglądać się za siebie po prostu żyć chwilą i Live While We're Young.
W momencie, gdy pojazd, którym jechaliśmy się zatrzymał, trochę spanikowałem, ale po chwili ,, otrząsnąłem się ,, i wysiadłem jako pierwszy z busa. Rozejrzałem się po dobrze znanej mi okolicy. Dzieci bawiące się, starsi ludzie wychodzący na popołudniowy spacer, sąsiad myjący samochód.

Swój wzrok zatrzymałem na naszym domu. Zaprojektowany był bardzo nowocześnie. Pomalowany został w kolorze bieli. Drzwi oraz obramowania okien są wykonane z ciemnego drewna. Z tyłu domu znajdował się wielki taras oraz dwa balkony. Jeden mniejszy i drugi większy. Nie mogło również zabraknąć basenu, z którego rzadko korzystamy, wokół niego wszędzie rozsypane były małe drobne kamyczki. Budowli dodawało urok ciemno-zielony trawnik.
Ruszyłem w stronę drzwi, otworzyłem je, przeszedłem przez hall do salonu, usiadłem na miękkiej, białej kanapie i czekałem na resztę. Gdy wszyscy już się zgromadzili Liam podjął rozmowę:
- Zamierzałeś nam ten fakt wyjawić? - zapytał ze stoickim spokojem - Wiesz co będzie gdy Paul się o tym dowie?
- Chciałem wam powiedzieć, ale jeszcze nie teraz, a z Paulem jakoś sobie poradzę.
- Tak? Jeśli nie teraz, to kiedy zaszczyciłbyś nas tą nowiną? - tym razem spytał Harry.
- Nie wiem, być może w najbliższym czasie - wymamrotałem.
- Być może - prychnął - tydzień temu mówiłeś coś innego.
- To było tydzień temu - wycedziłem.
- Tydzień temu? Człowieku zastanów się co mówisz! Przez tydzień od tak zakochałeś się? - podniósł głos - Twoi podobno najbliżsi przyjaciele dowiadują się, a jakże od Ciebie, ale w jakich okolicznościach? Gdy oni udzielają wywiadu do programu plotkarskiego! Ja po prostu nie wiem co się z nami stało? Gdzie się podziała ta wesoła, ciesząca się każdą chwilą wspólnie spędzoną, wyjawiająca sobie wszystkie troski, zmartwienia czy problemy grupa? One Direction nie jest już takie same, jak kiedyś - dokończył i wyszedł, akcentując swoją wściekłość trzaskanymi drzwiami. Po jego wyjściu, zapadła cisza, którą przerwał dzwoniący telefon Liama. Gdy skończył rozmowę, trwającą mniej więcej 2 minuty, oznajmił nam, że dzwonił Paul i kazał mu przekazać, że jutro mamy podpisywanie płyt i że czeka mnie rozmowa sam na sam z managerem, następnie każdy rozszedł się w stronę swojego pokoju, a ja zostałem i zacząłem rozmyślać nad słowami Stylesa. Każdy z nas, nawet nasi fani wyczuwali, że coś jest nie tak, ale nikt nie odważył się do tego przyznać aż do dziś.
- Od jutra postaram się, to zmienić - pomyślałem i skierowałem się w stronę kuchni.
...........................................................................................................................
,, Nareście!!! ,, to były pierwsze słowa, po napisaniu tego czegoś. Nie wiedziałam, że z Louisa perspektywy będzie się tak trudno pisało. Akcja rozwija się tak jakby rok temu, więc, dlatego napisałam, że aktualnym hitem Cher Lloyd jest ,, Want U Back ,,. No, ale jest jedna niezgodność. Wtedy nie było piosenki Live While We're Young, ale pomińmy ten fakt. Po prostu ten wers bardzo pasował, więc go nie zmieniałam. Przyznam, że wole pisać z perspektyw dziewczyn, lepiej się pisze, ale gdybym pisała, tylko z ich perspektyw, to popsuło by mi cały pomysł. Nie zmieniajmy tematu. Rozdział do ostatniej chwili poprawiałam, ciągle mi coś nie pasowało i nadal nie pasuje. A co do tego konkursu? Spokojnie dziewczyny nie wezmą w nim udziału, wymyśliłam go na spontana. Nawet nie wiem kiedy i w jakich okolicznościach się wszyscy spotkają. Zaraz zrobię ankietę i oddajcie swój głos na temat: Jakie ma być zakończenie? Do napisania i pozdrawiam...

sobota, 2 lutego 2013

Rozdział Pierwszy - Ariana

Heart beats steady, baby, ready to play
Just let the disco light come and take Us away
I feel the heat like a fire bring it closer to me
Just let it out

Do moich uszu dotarł dźwięk budzika, ustawionego na telefonie. Niechętnie otworzyłam powieki, lecz od razu je przymknęłam, ponieważ promienie słoneczne za bardzo mnie oślepiły. Z zamkniętymi oczami starałam się ,, wymacać ,, telefon. Gdy już w rękach trzymałam urządzenie, rozchyliłam powoli powieki. Na wyświetlaczu widniała 7:00 godzina. Wygramoliłam się z łóżka i już chciałam włączać swoją ulubioną playlistę, gdy przypomniałam sobie, że moi kochani sąsiedzi tego nienawidzą, więc żeby uniknąć wrzasków i wizyt w domu odpuściłam sobie tą czynność. Z grymasem na twarzy ruszyłam w kierunku garderoby. Gdy już tam się znajdowałam wzięłam bieliznę i ubrania. Postanowiłam wybrać krótką, białą sukienkę do tego cienki, czarny pasek oraz czarne szpilki.
Po wybraniu ubrań na zakończenie roku szkolnego, udałam się do łazienki, gdzie chciałam wziąć prysznic. Gdy wyszłam z kabiny, wytarłam swoje mokre ciało ręcznikiem i ubrałam bieliznę, następnie suszyłam włosy. Po tej czynności, każdy mój włos sterczał w inną stronę.
- No pięknie, jak ja teraz ten busz ogarnę? - pomyślałam. Trzydzieści pięć minut zajęło mi układanie włosów, żeby mniej więcej wyglądać, jak człowiek. Na prawie samym końcu zostawiłam malowanie się, które nie zajmuję dużo czasu. Najpierw nałożyłam fluid w odcieniu mojej cery, wytuszowałam rzęsy czarną mascarą, następnie zrobiłam sobie cienkie kreski eyelinerem, kości policzkowe podkreśliłam brązowym pudrem, a usta pomalowałam wiśniowym błyszczykiem. Na koniec popsikałam się dezodorantem i moim ulubionym perfumem oraz ubrałam się. Gotowa zeszłam na dół. Rodziców oczywiście nie było, normalka, nawet w taki dzień nie potrafili być ze mną i mnie wspierać. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 8:34.
- Coś długo mi zeszło, trzeba się zbierać - pomyślałam i wzięłam leżący na komodzie pilot od garażu.
 
                                                   
~~*~~

Od pięciu minut krążę wokół szkolnego parkingu, szukając wolnego miejsca. Wszędzie było zajęte przez bogatych dzieci biznesmenów, którzy nie widzą nic po za czubkiem swojego nosa. Tak, chodzę do prywatnej szkoły, przepraszam chodziłam. Chciałam iść do normalnej szkoły, ale rodzice powiedzieli, że lepiej będzie, jak się z niższą grupą społeczeństwa nie będę zadawała. Nie rozumiem tego. Jaka jest różnica między mną, a innymi ludźmi?
W końcu znalazłam wolne miejsce, wysiadłam i zakluczyłam auto i ruszyłam w stronę budynku szkolnego. Od razu przy wejściu miałam odebrać swój biret i togę.
- Nazwisko! - fuknął woźny.
- Perez - zmrużyłam oczy, nigdy go nie lubiłam i chyba z wzajemnością. Rzucił mi rzeczy, tak rzucił, nie podał, tylko rzucił i zwrócił się do następnej osoby, z tym samym fuknięciem co do mnie.
- Lopez - usłyszałam za sobą nazwisko mojej przyjaciółki, automatycznie się odwróciłam i zobaczyłam uśmiechniętą buźkę Christiny.
- Siema, spakowana już? - przywitałam się.
- Hej, no tak, ale dalej ma wątpliwości co do tych wakacji.
- Ej, tam nie może być tak źle - przekonywałam ją.
- Ale, to miejsce kojarzy mi się z chmurami, zimnem i deszczem - wzdrygnęła się.
- No mi też - przyznałam jej rację - ale... O cholera! - spojrzałam na wielki zegar wiszący w centralnej części korytarza szkolnego - Szybko do łazienki, zaraz zacznie się zakończenie - krzyknęłam i pobiegłyśmy w kierunku łazienki, aby przebrać się w togi.
                                                   

~~*~~

- A teraz wręczymy świadectwa naszym absolwentom - zakomunikował dyrektor - poproszę na środek wychowawcę klasy maturzystów.
- Teraz po kolei będę wyczytywała nazwiska uczniów - objaśniła nauczycielka - Gerard Brown - rozpoczęła.
                                                   

 ~~*~~

- Ariana Perez - wstałam i z uśmiechem ruszyłam po świadectwo, a nauczycielka powiedziała mi parę naprawdę miłych słów. Po rozdaniu, czekaliśmy na ostatni dzwonek. To były ostatnie minuty w tej szkole. Jeszcze raz rozejrzałam się po sali, gdzie znajdowały się dobrze znane mi twarze czekające z zapartym tchem na ostatni znak wolności.
W końcu nadszedł ten czas, w którym muszę spoważnieć, stawić czoła wyzwaniom czy problemom, w końcu od października zacznę studia w New York University, a dokładniej Columbia Law School  uczelni znajdującej się na Manhattanie
Wcale nie chce tam studiować i wcale nie chcę być prawniczką, ale boję się przyznać do tego rodzicom, boję się ich reakcji, nie chcę skończyć tak, jak mój brat, z którym nie mam kontaktów od 4 lat, po prostu za mało we mnie odwagi.
Dzisiaj razem z Christiną wylatujemy do UK. Są, to ostatnie nasze wakacje i wspólnie spędzone chwile. Choć Chris jeszcze nie wie jaki kierunek wybierze, ale na pewno wie, że nie chce być z zawodu prawniczką. Rozłąka będzie nieunikniona. I, dlatego wymyśliłyśmy, że te 3 miesiące spędzimy razem, w innym kraju, z daleka od problemów. Wreszcie nadszedł ten upragniony przez wszystkich, tylko nie prze zemnie dzwonek. Rzuciłam swój biret, który zmieszał się z pozostałymi. Chwyciłam Chris za rękę i wybiegłyśmy szybko w kierunku łazienek, gdzie się przebrałyśmy. Oddaliśmy rzeczy woźnemu i ruszyliśmy w stronę naszych aut.
...............................................................................................................
No to mamy pierwszy rozdział, który jest do dupy. Pisałam go dzisiaj rano, więc jest, jaki jest. Gdyby nie to, że obiecałam go dzisiaj, to pewnie by się nie pojawił, ale ja przeważnie obietnic dotrzymuję. Lokowaty miał wczoraj urodziny i ze zdjęć wynika, że się nieźle najebał, no ale 19 - stkę ma się tylko raz w życiu. Piszcie w komentarzach z czyjej perspektywy ma być następny rozdział. Niedługo dodam odpowiedzi na moją nominację. Pozdrawiam i do napisania...