- Zimno,
zimno, zimno, zimno... - od pięciu minut przestępuje z nogi na
nogę, w kółko powtarzając ten sam wyraz. Nic dziwnego, że
jest mi zimno, w końcu ubrana jestem w krótkie spodenki i
cienką koszulkę, a pogoda w Anglii dziś nie dopisuję, ale
przejdźmy do rzeczy.
Właśnie stoję w centrum Londyńskiego
lotniska Heathrow, czekając na
moją przyjaciółkę, której gdzieś z niewiadomych
przyczyń zapodziała się jedna z walizek.
W
UK jesteśmy niecałe piętnaście minut, a nas już dopadł pech.
Tym razem wypadło na Christinę. Czasami myślę, że nad nami wisi
jakieś fatum. Za każdym razem, gdy wylatujemy na wczasy coś się
musi stać. W tamtym roku ''bohaterką'' wakacji byłam ja. Zamiast
polecieć do Berlina zawitałam w świecie bagietek i beretów,
czyli Francji, a tak dokładniej stolicy miłości. Przyczyną tego
było pomylenie przeze mnie pasów startowych. O mojej wpadce
zorientowałam się dopiero na pokładzie samolot, gdy stewardessa
zakomunikowała, że zaraz lądujemy w Paryżu. Samo wspomnienie
mojej przygody, wywołało u mnie ogromny uśmiech, którego
dawno na mojej twarzy nie można było ujrzeć.
-
O czym myślisz? - zapytała się mnie Chris, która ni stąd
ni zowąd się zjawiła.
-
Wspominałam sobie nasze ostatnie wakacje – posłałam jej
uśmiech, a ona go odwzajemniła – Znalazłaś już tą
nieszczęsną walizkę?
-
Tak, mam – podniosła wcześniej wspomnianą rzecz do góry
– Chodź, idziemy już – ruszyła w stronę wyjścia z budynku,
a ja poszłam za jej przykładem.
Gdy
przekroczyłam próg drzwi frontowych lotniska, zimny wiatr
owiał moje ciało. Zrobiłam parę kroków do przodu, a ktoś
nie spodziewanie na mnie wpadł, powodując spotkanie mojej pupy z
zimnym chodnikiem. Zdezorientowana rozejrzałam się w celu
zobaczenia sprawcy mojego bolesnego upadku. Zauważyłam
przystojnego chłopaka o brązowych włosach i oczach oraz
zniewalającym uśmiechu. Wyglądał na dwadzieścia ewentualnie
dwadzieścia jeden lat. Chłopak dostrzegł, że przez parę chwil
się mu przyglądam, przez co cicho się zaśmiał, a ja oblałam
się delikatnym rumieńcem.
-
Przepraszam, że na Ciebie wpadłem ale nie zauważyłem twojej
osoby. – zaczął się tłumaczyć.
-
Nie ma sprawy, każdemu się zdarza – posłałam mu najpiękniejszy
uśmiech na jaki było mnie stać.
-
Tak w ogóle to Martin jestem – podał rękę, którą
uścisnęłam.
-
Ariana – skierowałam wzrok na przyjaciółkę – i...-
Christina – dopowiedział nasz nowo poznany towarzysz.
-
Skąd wiedziałeś? - zapytała brązowooka.
-
Tak się złożyło, że mój ojciec wraz z Twoim – wskazał
na Chris - kiedyś się kumplowali i wczoraj Twój ojciec
zadzwonił do mojego, żeby odebrał Ciebie wraz z przyjaciółką
z lotniska, ale jak zawsze mój ojciec nie miał czasu więc
poprosił mnie – wytłumaczył.
-
To wszystko wyjaśnia – powiedziałam, a zimny wiatr po raz
kolejny tego dnia owiał moje ciało, momentalnie zadrżałam,
chłopak najwyraźniej to zauważył, bo po chwili powiedział:
-
Zapraszam do samochodu – ręką wskazał w stronę parkingu.
~~**~~
-
Proszę to już ostatnia - Martin podał mi ostatnią walizkę, a
nasze oczy na moment się spotkały. Przez tą chwilę spostrzegłam,
że nasz towarzysz ma niezwykle piękne oczy. Brązowe jak
czekolada. Z tego stanu wybudziło nas chrząknięcie Christiny.
-
yyy... Dzięki – mruknęłam i od razu spuściłam swoją głowę
na dół, w celu ukrycia swoich rumieńców.
-
To widzimy się jutro – powiedział i zatrzasnął z hukiem
bagażnik.
-
Chyba nie myślałyście, że teraz od tak dam wam spokój? -
powiedział i uroczo się zaśmiał – To do jutra.
-
Ale... - zaczęła Chris.
-
Będę koło ósmej. Trzymajcie się – ostanie słowa
wypowiedział wsiadając do samochodu.
Sens
słów chłopaka dotarł do mnie, gdy pojazd znikał za
zakrętem. Chwyciłam swój bagaż i ruszyłam w stronę
kompleksu mieszkalnego.
Gdy
stałyśmy pod drzwiami naszego mieszkania, zadzwonił mi telefon.
Dźwięk piosenki Stay rozległ się po całym piętrze budynku.
Swoją dłoń skierowałam w stronę prawej kieszeni swoich szortów.
Wyciągnęłam urządzenie i spojrzałam na wyświetlacz. Ku mojemu
zdziwieniu na ekranie wyświetlił się numer mojej matki. Dałam
znak przyjaciółce, żeby nie czekała na mnie i sama weszła
do mieszkania, ja natomiast odeszłam parę kroków od
miejsca, gdzie stałam i odebrałam telefon:
-
Tak mamo? - zapytałam z nutką zdziwienia w głosie.
-
No nareszcie odebrałaś, jak tam minął wam lot?
-
Dobrze, ale czy coś się stało, że dzwonisz?
-
A to coś musiało się stać, żebym dzwoniła do córki?
-
Nie, ale ni... - zaczęłam.
-
Przepraszam Cię skarbie, muszę kończyć, wzywają mnie na salę.
Niedługo zadzwonię, pa. Kocham Cie.
-
Pa – odparłam, ale niestety moja rodzicielka zapewne tego nie
usłyszała, gdyż rozłączyła połączenie.Niechętnie
spojrzałam na swój bagaż i wydobyłam z siebie pomruk
niezadowolenia, następnie pokonałam odstęp oddzielający mnie od
walizek. Chwyciłam za rączki i otworzyłam wolną ręką drzwi.
Moim oczom ukazał się mały hol. Po jego lewej stronie znajdują
się drzwi, zapewne prowadzące do kuchni. Naprzeciw drzwiom
znajdują się kręte schody prowadzące na pierwsze piętro
mieszkania, natomiast na wprost mnie jest wielki salon. Bez
zastanowienia wspięłam się po schodach. Będąc już na górze,
moje oczy zarejestrowały mały korytarzyk, w którym
znajdowała się się jedna para drzwi, równolegle
ustawionych do siebie. Drzwi po lewej stronie były lekko uchylone,
co oznaczało, że ten pokój został wybrany przez Chris.
Ruszyłam przed siebie, ciągnąc jedną walizkę za sobą. Jedną,
dlatego, że reszty nie zdołałabym udźwignąć po schodach. Gdy
dotykałam zimnego metalu, przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz,
szybko nacisnęłam klamkę, a 'wrota' od mojego dotychczasowego
królestwa ustąpiły. Pchnęłam lekko drzwi, a następnie
zrobiłam kilka kroków naprzód. Znajdując się w
pomieszczeniu, rozejrzałam się po nim (Opis napiszę za dwa
rozdziały, ponieważ teraz mi się nie chcę ;>). Po tej
czynności, wzięłam walizkę i ją rozpięłam. Zaczęłam
wykładać ubrania, które później wylądowały w
ogromnej szafie. Będąc już przy końcu rozpakowywania, czułam
jak moje powieki robią się coraz bardziej ciężkie. Szybko
chwyciłam jakieś spodenki, koszulkę oraz kosmetyczkę i
skierowałam się w stronę łazienki, która znajduję się w
moim pokoju. Odświeżyłam się w tempie ekspresowym i poszłam
spać.
.............................................................................................
Witam
Was po mojej długiej nieobecności.Pojawił
się nowy bohater Martin, którego możecie zobaczyć w
zakładce 'Heroes' na samym końcu.A
tak w ogóle to zmieniłam wygląd Jessici.W
tym rozdziale pojawiła się piosenka Rihhany – Stay. Ten utwór
teraz podbija listy przebojów, a nie tamtego lata. No więc
będę tu wstawiała piosenki z różnego okresu czasowego.
Dla mnie okropnie się szuka piosenek z tamtych wakacji. Co znajdę
piosenka to się data nie zgadza i w ogóle. Ugh... Mam
nadzieje, że się nie pogniewacie. Wiem, że ta notka nie ma sensu
tak jak pozostałe inne, ale mam wam dużo do napisania tylko, że
brak czasu. Aha, rozdział miał się pojawić bodajże dwa tygodnie
temu, tylko wtedy byłam bardzo zabiegana i nie miałam czasu.
Rozdział miał się pojawić dokładnie tydzień temu, ale
rozpierdoliła mi się klawiatura. Nie wiem dlaczego, ale mam
strasznego pecha do urządzeń elektronicznych.
Pozdrawiam.
Do
napisania :>