środa, 20 lutego 2013

Rozdział Trzeci - Ariana


Wjechałam autem do garażu. Samochodów rodziców nie było na swoich miejscach, co oznaczało, że nawet nie pofatygowali się pożegnać. Wysiadłam z pojazdu i ruszyłam w stronę domu. Przechodząc obok oczka wodnego uśmiech sam cisnął mi się na usta, a przed oczami pojawił się obraz dwójki dzieci bawiących się przed wcześniej wymienionym zbiornikiem wodnym.
Dziesięciolatek chciał przekonać ośmiolatka, że w oczku nic się nie znajduje i nie czai. Chłopczyk powiedział kiedyś siostrze, że tam w wodzie znajduję się potwór czekający, aż dziewczynka podejdzie i ją wciągnie. Od tego momentu ośmiolatka starała się tam nie podchodzić. Na wspomnienie mojego brata, pojedyncza łza spłynęła po moim policzku, którą natychmiast wytarłam. Jak bardzo chciałabym wiedzieć co teraz robi, czym się zajmuje, kim jest mój brat. Na początku próbowałam się z nim jakoś skontaktować, ale było to trudniejsze niż myślałam. Prawdopodobnie zmienił nazwisko i wyprowadził się z kraju. Rodziców wogule nie interesowało, że ich rodzony, wtedy jeszcze nie pełnoletni syn spakował swoje manatki i się wyprowadził nie wiadomo gdzie. Z wspomnień ,, wybudził mnie,, odgłos wydobywający się prosto z mojego brzucha. Bez zastanowienia ruszyłam w kierunku swojego domu, a dokładniej pomieszczenia nazywanego kuchnią. Gdy już się tam znajdowałam, wyciągnęłam z lodówki składniki potrzebne do sporządzenia naleśników.
Po zjedzeniu mojego późnego śniadania, a raczej wczesnego obiadu, brudny talerz odłożyłam do zmywarki w tym samym czasie spojrzałam na zegar, który wskazywał osiem minut po trzynastej. Do lotu miałam jeszcze trochę czasu, więc postanowiłam pójść do pokoju w celu sprawdzenia czy wszystko spakowałam oraz przebrania się. Zdecydowałam się na miętowe spodenki, granatową koszulkę, czarne balerinki z kokardką do tego bransoletę z okiem pośrodku.
Włosy postanowiłam związać w tak zwany koński ogon, a makijaż zmyłam tym samym stawiając na naturalność. Chwyciłam torbę leżącą na krześle i zaczęłam wkładać do niej różne rzeczy między innymi telefon, bilet oraz paszport. Wzięłam jedną z trzech walizek stojących w rogu pokoju i zniosłam je na dół. Powtórzyłam tą czynność jeszcze tak dwa razy. Przy ostatnim schodku oczywiście musiałam się potknąć i wylądować z całym bagażem na podłodze. Gdy się już pozbierałam odłożyłam walizkę do pozostałych, a sama udałam się do salonu, żeby pooglądać telewizję.  Jak zawsze w wakacje, nic w niej nie przykuło mojej uwagi, ale postanowiłam zostawić na jakimś kanale muzycznym, gdzie puszczono  'Starship' amerykańskiej raperki Nicki Minaj. Nim się zorientowałam dochodziła godzina osiemnasta, więc zadzwoniłam po taksówkę, która po pięciu minutach przyjechała.

~~*~~

- Ile płacę? – spytałam się kierowcy.
- 15 Euro – odpowiedział.
- Proszę i dziękuje – podałam taksówkarzowi banknot – reszty ie trzeba. Nieudolnie złapałam rączki swojego bagażu. Musiało to wyglądać komicznie. Dziewczyna ciągnąca trzy ogromne walizki z torbą na ramieniu kierująca się w stronę poczekalni. Gdy już tam się znalazłam, bezwładnie opadłam na niewygodne krzesło. Po paru chwilach pojawiła się Chris wraz z rodzicami i pięcioletnią siostrą – Julie. Momentalnie poczułam ukłucie w okolicach serca . Kiedyś, gdy widziałam szczęśliwą rodzinę chciało mi się płakać, ale po czterech latach uodporniłam się, jedynie co teraz odczuwam to zjawisko, które przed chwilką doznałam. Po mocnych dawkach łez i przestróg od strony państwa Lopez, rozległ się głos informujący, że pasażerowie lecący do Londynu są proszeni na odprawę. Ciocia Agnes i jej mąż ostatni raz nas przytulili, a Jul dała po buziaku. Po pożegnaniu mogłyśmy ruszać.
- Gotowa na trzy ostatnie razem spędzone miesiące? – zapytała Christina.
- Gotowa – uśmiechnęłam się.

 ~~*~~

Wchodząc na pokład samolotu czułam tak jakby ulgę i wolność od problemów (?) Chyba tak nazwać mogę to odczucie, które mi towarzyszyło.
...................................................................................................
Witam Was i przepraszam, że rozdział pojawił się dziś, a nie wczoraj. Zastanawiałam się nawet na usunięciem bloga. Co ja piszę. Przecież ja go usunęłam, ale postanowiłam go reaktywować. Dobra, już nawet nie wiem co chciałam Wam napisać. Pozdrawiam i  do napisania (chyba)...

4 komentarze:

  1. Świetny ;*
    Nie usuniesz go!!!!
    Masz pisać rozdziały i skończyć na 984758467467447657489 xd
    Weny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. no, no podoba mi się ;)
    strasznie ciekawi mnie co będzie dalej, w ogóle jak dziewczyny poznają 1D ;)
    Nie usuwaj!!!! Proszę!!!
    Pisz, pisz te rozdziały!! ;D
    Pozdrawiam <33

    OdpowiedzUsuń
  3. No weź nie usuwaj no! nie wolno Ci:P
    Rozdział fajny, troszkę taki smutny, ale mam nadzieję, że następne będą weselsze :) Pozdrawiam Asiek :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Może chcesz poczytać coś o Niallu? http://gorzka-strona-cukierka.blogspot.com/ zapraszam^^

    OdpowiedzUsuń