środa, 3 kwietnia 2013

Rozdział Piąty – Ariana


- Zimno, zimno, zimno, zimno... - od pięciu minut przestępuje z nogi na nogę, w kółko powtarzając ten sam wyraz. Nic dziwnego, że jest mi zimno, w końcu ubrana jestem w krótkie spodenki i cienką koszulkę, a pogoda w Anglii dziś nie dopisuję, ale przejdźmy do rzeczy.  
Właśnie stoję w centrum Londyńskiego lotniska Heathrow, czekając na moją przyjaciółkę, której gdzieś z niewiadomych przyczyń zapodziała się jedna z walizek.
W UK jesteśmy niecałe piętnaście minut, a nas już dopadł pech. Tym razem wypadło na Christinę. Czasami myślę, że nad nami wisi jakieś fatum. Za każdym razem, gdy wylatujemy na wczasy coś się musi stać. W tamtym roku ''bohaterką'' wakacji byłam ja. Zamiast polecieć do Berlina zawitałam w świecie bagietek i beretów, czyli Francji, a tak dokładniej stolicy miłości. Przyczyną tego było pomylenie przeze mnie pasów startowych. O mojej wpadce zorientowałam się dopiero na pokładzie samolot, gdy stewardessa zakomunikowała, że zaraz lądujemy w Paryżu. Samo wspomnienie mojej przygody, wywołało u mnie ogromny uśmiech, którego dawno na mojej twarzy nie można było ujrzeć.
- O czym myślisz? - zapytała się mnie Chris, która ni stąd ni zowąd się zjawiła.
- Wspominałam sobie nasze ostatnie wakacje – posłałam jej uśmiech, a ona go odwzajemniła – Znalazłaś już tą nieszczęsną walizkę?
- Tak, mam – podniosła wcześniej wspomnianą rzecz do góry – Chodź, idziemy już – ruszyła w stronę wyjścia z budynku, a ja poszłam za jej przykładem.
Gdy przekroczyłam próg drzwi frontowych lotniska, zimny wiatr owiał moje ciało. Zrobiłam parę kroków do przodu, a ktoś nie spodziewanie na mnie wpadł, powodując spotkanie mojej pupy z zimnym chodnikiem. Zdezorientowana rozejrzałam się w celu zobaczenia sprawcy mojego bolesnego upadku. Zauważyłam przystojnego chłopaka o brązowych włosach i oczach oraz zniewalającym uśmiechu. Wyglądał na dwadzieścia ewentualnie dwadzieścia jeden lat. Chłopak dostrzegł, że przez parę chwil się mu przyglądam, przez co cicho się zaśmiał, a ja oblałam się delikatnym rumieńcem.
- Przepraszam, że na Ciebie wpadłem ale nie zauważyłem twojej osoby. – zaczął się tłumaczyć.
- Nie ma sprawy, każdemu się zdarza – posłałam mu najpiękniejszy uśmiech na jaki było mnie stać.
- Tak w ogóle to Martin jestem – podał rękę, którą uścisnęłam.
- Ariana – skierowałam wzrok na przyjaciółkę – i...- Christina – dopowiedział nasz nowo poznany towarzysz.
- Skąd wiedziałeś? - zapytała brązowooka.
- Tak się złożyło, że mój ojciec wraz z Twoim – wskazał na Chris - kiedyś się kumplowali i wczoraj Twój ojciec zadzwonił do mojego, żeby odebrał Ciebie wraz z przyjaciółką z lotniska, ale jak zawsze mój ojciec nie miał czasu więc poprosił mnie – wytłumaczył.
- To wszystko wyjaśnia – powiedziałam, a zimny wiatr po raz kolejny tego dnia owiał moje ciało, momentalnie zadrżałam, chłopak najwyraźniej to zauważył, bo po chwili powiedział:
- Zapraszam do samochodu – ręką wskazał w stronę parkingu.


~~**~~




- Proszę to już ostatnia - Martin podał mi ostatnią walizkę, a nasze oczy na moment się spotkały. Przez tą chwilę spostrzegłam, że nasz towarzysz ma niezwykle piękne oczy. Brązowe jak czekolada. Z tego stanu wybudziło nas chrząknięcie Christiny.

- yyy... Dzięki – mruknęłam i od razu spuściłam swoją głowę na dół, w celu ukrycia swoich rumieńców.
- To widzimy się jutro – powiedział i zatrzasnął z hukiem bagażnik. 
- Chyba nie myślałyście, że teraz od tak dam wam spokój? - powiedział i uroczo się zaśmiał – To do jutra.
- Ale... - zaczęła Chris.
- Będę koło ósmej. Trzymajcie się – ostanie słowa wypowiedział wsiadając do samochodu.
 Sens słów chłopaka dotarł do mnie, gdy pojazd znikał za zakrętem. Chwyciłam swój bagaż i ruszyłam w stronę kompleksu mieszkalnego.
Gdy stałyśmy pod drzwiami naszego mieszkania, zadzwonił mi telefon. Dźwięk piosenki Stay rozległ się po całym piętrze budynku. Swoją dłoń skierowałam w stronę prawej kieszeni swoich szortów. Wyciągnęłam urządzenie i spojrzałam na wyświetlacz. Ku mojemu zdziwieniu na ekranie wyświetlił się numer mojej matki. Dałam znak przyjaciółce, żeby nie czekała na mnie i sama weszła do mieszkania, ja natomiast odeszłam parę kroków od miejsca, gdzie stałam i odebrałam telefon:
- Tak mamo? - zapytałam z nutką zdziwienia w głosie.
- No nareszcie odebrałaś, jak tam minął wam lot?
- Dobrze, ale czy coś się stało, że dzwonisz?
- A to coś musiało się stać, żebym dzwoniła do córki?
- Nie, ale ni... - zaczęłam.
- Przepraszam Cię skarbie, muszę kończyć, wzywają mnie na salę. Niedługo zadzwonię, pa. Kocham Cie.
- Pa – odparłam, ale niestety moja rodzicielka zapewne tego nie usłyszała, gdyż rozłączyła połączenie.Niechętnie spojrzałam na swój bagaż i wydobyłam z siebie pomruk niezadowolenia, następnie pokonałam odstęp oddzielający mnie od walizek. Chwyciłam za rączki i otworzyłam wolną ręką drzwi. Moim oczom ukazał się mały hol. Po jego lewej stronie znajdują się drzwi, zapewne prowadzące do kuchni. Naprzeciw drzwiom znajdują się kręte schody prowadzące na pierwsze piętro mieszkania, natomiast na wprost mnie jest wielki salon. Bez zastanowienia wspięłam się po schodach. Będąc już na górze, moje oczy zarejestrowały mały korytarzyk, w którym znajdowała się się jedna para drzwi, równolegle ustawionych do siebie. Drzwi po lewej stronie były lekko uchylone, co oznaczało, że ten pokój został wybrany przez Chris. Ruszyłam przed siebie, ciągnąc jedną walizkę za sobą. Jedną, dlatego, że reszty nie zdołałabym udźwignąć po schodach. Gdy dotykałam zimnego metalu, przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz, szybko nacisnęłam klamkę, a 'wrota' od mojego dotychczasowego królestwa ustąpiły. Pchnęłam lekko drzwi, a następnie zrobiłam kilka kroków naprzód. Znajdując się w pomieszczeniu, rozejrzałam się po nim (Opis napiszę za dwa rozdziały, ponieważ teraz mi się nie chcę ;>). Po tej czynności, wzięłam walizkę i ją rozpięłam. Zaczęłam wykładać ubrania, które później wylądowały w ogromnej szafie. Będąc już przy końcu rozpakowywania, czułam jak moje powieki robią się coraz bardziej ciężkie. Szybko chwyciłam jakieś spodenki, koszulkę oraz kosmetyczkę i skierowałam się w stronę łazienki, która znajduję się w moim pokoju. Odświeżyłam się w tempie ekspresowym i poszłam spać.
.............................................................................................
Witam Was po mojej długiej nieobecności.Pojawił się nowy bohater Martin, którego możecie zobaczyć w zakładce 'Heroes' na samym końcu.A tak w ogóle to zmieniłam wygląd Jessici.W tym rozdziale pojawiła się piosenka Rihhany – Stay. Ten utwór teraz podbija listy przebojów, a nie tamtego lata. No więc będę tu wstawiała piosenki z różnego okresu czasowego. Dla mnie okropnie się szuka piosenek z tamtych wakacji. Co znajdę piosenka to się data nie zgadza i w ogóle. Ugh... Mam nadzieje, że się nie pogniewacie. Wiem, że ta notka nie ma sensu tak jak pozostałe inne, ale mam wam dużo do napisania tylko, że brak czasu. Aha, rozdział miał się pojawić bodajże dwa tygodnie temu, tylko wtedy byłam bardzo zabiegana i nie miałam czasu. Rozdział miał się pojawić dokładnie tydzień temu, ale rozpierdoliła mi się klawiatura. Nie wiem dlaczego, ale mam strasznego pecha do urządzeń elektronicznych.
Pozdrawiam.
Do napisania :>

2 komentarze:

  1. Nareszcie się doczekałam nowego rozdziału! :) Oczywiście, jak poprzednie, ten także jest wspaniały. I ten Martin.... hmm zobaczymy co z tego będzie :D Czekam z niecierpliwością na kolejną notkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny rozdział, ciekawa jestem jaki bedzie ten Martin i co wykąbinuje. Czekam na następny i dodawaj jak najszybciej.

    OdpowiedzUsuń